Wczoraj nie miałam czasu albo
dostatecznego zapału. A może wizja sprzątania i pakowania się do
domu tak mnie przytłoczyła? Nie wiem, ale w końcu wracam do domu.
I jak zwykle nie będę mieć czasu. Na nic. Udało mi się
przymusowo wygospodarować godzinę i dziesięć minut. Bo dokładnie
tyle jadę pociągiem do siebie.
Ale nie o tym. Jakoś w weekend zrodził
się pomysł, żeby spotkać się na kawę. Dla niektórych był to
idealny pretekst żeby w końcu się poznać i porozmawiać poza
twitterem. Coffe Haven mi się znudziło. Niby co jakiś czas pojawia
się jakiś nowy smak w ich menu, ale mam dość miejsca. Przeważnie
strasznie zatłoczone, oblegane przez różnego rodzaju businessmanów
na spotkaniach, albo ludzi, którzy urządzili sobie tam małe biuro.
Ktoś zaproponował dopiero co otwarte Columbus Caffee.
Lokal mieści się w miejscu, gdzie
kiedyś znajdował się "Cafe Grand". W środku jest
naprawdę spokojnie. Nie ma problemu żeby znaleźć miejsce do
siedzenia dla pięcioosobowej grupy. Stoliki mogły by być trochę
większe za to fotele... Siedząc na nich rozpływałam się. Jak
tylko zacznę zarabiać, kupię sobie taki. Jak na razie nie mam ok.
1500 zł na takie cudo.
Sam lokal, dzięki swojemu wystrojowi i
spokojnej, ciemnej kolorystyki, jest według mnie świetnym miejscem
na spotkania, ploteczki czy żeby posiedzieć samemu i poczytać
książkę. Pewnie sama niedługo się tam wybiorę z dobrym
kryminałem albo fantasy. Podoba mi się również podział lokalu na
dwie części. Pierwsza, trzymana w brązach i złocie, jest raczej
przystosowana do mniejszych grup lub pojedynczych osób, które
wchodzą tam na chwilę. Druga, w chłodnej kolorystyce, ma więcej
krzeseł wygodnych foteli które można przestawić w razie potrzeby.
My spędziliśmy tam prawie dwie godziny.
Ale nie przyszliśmy tam, żeby
podziwiać wnętrza. Zamówiłam sobie Creme Brulle Macchiato.
Naprawdę dobra i warta polecenia. Do tego croissanta z
nadzieniem. Świeżutki i pełen kremu toffi. Panowie zamówili
ciabatty. Podobno również smaczne. Nie wiem, nie próbowałam, więc
opieram się na ich opinii. A właściwie na opinii mojego chłopaka.
Skoro on mówi, że dobre to tak musi być. Bestia ma strasznie
wysokie wymagania w kwestii jedzenia.
Obsługa bardzo miła. Bariści
spokojni, pożartują, zagadają, doradzą tym nie zdecydowanym.
A ceny? Średnio. Gdzieś pomiędzy
Coffe Heaven a McDonaldem. Za dużą kawę i rogalika zapłaciłam
15-16zł.
Kawiarnia idealna dla tych, którzy
chcą posiedzieć i porozmawiać w spokojnym miejscu przy naprawdę
smacznej kawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz