sobota, 27 lipca 2013

Sezon ogórkowy


Jak na razie wakacje spędzam w swoim pięknym rodzinnym mieście. Staram się nie leżeć na kanapie cały dzień, więc organizuję sobie różne zajęcia. Jednak od paru dni żar się leje z nieba i nie jestem wstanie nigdzie wyjść. Nawet do biblioteki, co skłania mnie do myślenia o czytniku. Z braku innych pomysłów usiadłam przed telewizorem i trafiłam na świetny serial produkcji HBO Newsroom. W telegraficznym skrócie: jest to historia pracy przy powstawaniu wieczornych wiadomości jednej ze stacji telewizyjnych. Główna bohaterka stawia sobie za cel stworzenia rzetelnego programu, który nie traktuje widza jak kretyna.


Szczególnie teraz, w tym pięknym sezonie bije mnie po oczach i daje w dupę to, jak ogłupiają nas media. Telewizja, internet, radio. Zamiast mówić o rzeczach istotnych, karmi się nas rozgotowaną breją. Royal Baby, geje i lesbijki, mała Madzia, Smoleńsk albo to albo wiecznie kłócący się na wizji politycy, nie mówiący nic konkretnego.
Uwielbiam takie rozbuchanie jednego tematu. Napompowanie go do granic niemożliwości i wyciągnięcie z niego wszystkiego prócz konkretów. Chyba żądam za wiele. Moim marzeniem jest zobaczyć jedno wydanie wiadomości, w którym zamiast dziesięciu minut spekulacji usłyszę dwóch ekspertów a nie dziesięciu, z których połowa nie wie o czym mów, albo nie pozwala się im w pełni wypowiedzieć i przedstawienie faktów. Może wywiad ze świadkiem zdarzenia. I koniec. Kiedy pojawią się nowe informacje, potwierdzone i sprawdzone, proszę o powtórkę tego z uzupełnieniem. Jako widz, odbiorca mam dosyć jałowych dyskusji, za które płacę. Mam również dosyć robienia z kontrowersyjnych tematów zasłony dymnej, przez którą nie przedziera się część bardziej, nie tyle interesujących, co ważnych dla obywateli spraw.
Ale chyba na to już za późno. Społeczeństwo się przyzwyczaiło do pustych słów, dyskusji o niczym i nieświadomości.
Niestety serial się skończył i znudzona zaczęłam przerzucać kanały. Trafiłam na cudowny program na TVN. Sekrety chirurgi, czy jakoś tak. Jest to program, nie przepraszam, jest to sieczka, gorszej jakości niż najtańsze parówki z biedronki.
Chciałam bym dostać się na medycynę, więc jak zobaczyłam tytuł oczy zaświeciły mi się jak dwie latarki z nadzieją, że to jakiś program popularnonaukowy. Szybciutko wcisnęłam opis i trochę mnie zatkało. Zastanawiam się ile procent ludzi, chce oglądać historię zmniejszenia piersi u mężczyzny oraz kobiety, która przeszła waginoplastykę. Jakoś szybko odechciało mi się telewizji. Na porównywalnym poziomie są takie hity jak Dlaczego Ja?, Ukryta prawda i Pamiętniki z wakacji. W-11 przy tym to kino na światowym poziomie. Tam przynajmniej nikt nikogo nie ośmiesza, a scenarzyści wydawali się być trzeźwi. Bo ja po paru latach studiów, musiałam bym naprawdę dużo pić i nie była by to woda mineralna, żeby nie zwariować pisząc coś takiego.
Najgorszą rzeczą w tym wszystkim jest to, że to my widzowie sprawiamy, że jest tworzona telewizja na tak wysokim poziomie. Siedząc przed obornikiem i oglądając kolejny odcinek, kolejną bezsensowną debatę dajemy się przykuć i ogłupić. Jeśli zrozumiemy to, wyłączymy telewizory lub przełączymy na coś innego, oglądalność im spadnie. Im więcej osób będzie to robić, tym są większe szanse, że ktoś na górze zdejmie to z ramówki i może w powstałą lukę wejdzie coś bardziej wartościowego.
Niestety, to wymaga pospolitego ruszenia. Na to nie ma co liczyć. Jest już chyba dla nas to za późno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz