czwartek, 12 września 2013

Tuwim na jesienną szarugę


Wcale nie zapomniałam o blogu. I nie piszę dziś notki, bo Tomek się o to zapytał. Nie. I nie są to kłamstwa. Zwyczajnie dopiero teraz mam czas. Jedyny plus bycia przeziębionym.
Ale nie o tym. W poniedziałek, tak na dobre rozpoczęcie tygodnia, miałam okazję uczestniczyć w czymś magicznym.

W muzeum książki artystycznej była otwarta próba generalna spektaklu ulicznego TUWIM JULEK - PARA buch, FRAZY w ruch.
Przedstawienie było adresowane do dzieci, ale mi to jakoś nie przeszkadzało. Przez 45 minut, bo tyle trwał spektakl, czułam się jak dziecko w krainie czarów. Dwójka aktorów opowiedziała historię Tuwima za pomocą piosenek, świetnych dekoracji. Biegali po scenie, strzelali konfetti, rozsypywali jakiś różowy proszek. I zgubili kota.
W przedstawieniu miał brać udział najprawdziwszy czarny kot. Niestety zapodział się gdzieś na widowni. Bo to był kot, który cały czas musiał być głaskany. Jeśli odwróciło się od niego uwagę i zaprzestało pieszczot, zaraz znalazł sobie kogoś innego, kto poświęci mu swoją uwagę. A chętnych nie brakowało.
Tak więc moi Mili wchodzimy na fanpaga spektaklu ulicznego TUWIM JULEK - PARA buch, FRAZY w ruch i sprawdzamy kiedy i gdzie będzie sie ono odbywać. Udajemy się na nie i dajemy się "przejąć" naszemu wewnętrznemu dziecku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz